Bóg, Honor, Ojczyzna Chińszczyzna
Wałęsa się po Polsce spora grupa Partidiotów, która myśli (lub stara się wmówić głupszym od siebie), że wykrzykiwanie hasła „Bóg, Honor, Ojczyzna” czyni z partidiorty patriotę. Innych patriotów, ich zdaniem, w Polsce nie ma. Tylko partidiota jest patriotą. Owi ludzie studiują Księgi, aby dowiedzieć się, co w podobnej do dzisiejszej sytuacji uczyniłby król Jagiełło czy wódz Piłsudski. To nazywa się polityką historyczną. Ze studiowania Ksiąg wynika dla nich jasno, że Polska powinna zjednoczyć się dzisiaj z wielką Litwą oraz zająć Ukrainę, aby stać się światowym mocarstwem. Dla nich układy gospodarcze z Niemcami są zdradą stanu. Nie dostrzegają, że Litwa to dzisiaj pionek na światowej a nawet europejskiej szachownicy, tak samo zresztą jak Ukraina i Polska. Nie ma czegoś takiego jak Region Wschodni jako realna siła polityczna czy ekonomiczna. Polska na czele takiej „siły” byłaby dla świata nadal tyko pionkiem. Owe przykładowe Litwa i Ukraina doskonale to rozumieją. Dlatego nie pchają się za nic do takiego układu. Nie rozumieją tego tylko polscy partidioci ufni wciąż w swoją globalną siłę, teksty historyczne i rzekomą moc sprawczą.
Partidioci naczytali się Sienkiewicza i Mickiewicza a za tym umyśliło im się, że jeżeli wieszcze pisali tylko, to oni – demiurgowie i zbawcy, w życie wersy wieszczów wprowadzą a Europa w podziwie zatrzyma się i uklęknie oddając cześć Geniuszom Tatr. Mogą się jednak niestety z dużym prawdopodobieństwem mylić.
Zresztą perspektywa europejska nie ma dzisiaj żadnego znaczenia. To co jeszcze parę lat temu było hilifem (czyli Europa), jest już dzisiaj zaściankiem. Historia pędzi obecnie w zawrotnym tempie a partidioci wciąż tkwią w ocenach rodem sprzed wieków, kompletnie nie adekwatnych dla dzisiejszych czasów. Dlaczego i Polska i Francja przegrały z Niemcami w II Wojnie Światowej? Bo w obu tych państwach postawiono na strategie oparte na doświadczeniach historycznych a Niemcy zastosowały strategię nowatorską, dostosowaną do nowych warunków technologicznych.
Ci, którzy myślą, że można dzisiaj stosować dla dobra Polski politykę Jagiellonów lub Piłsudskiego, mylą się strasznie. Powinno im dać do myślenia chociażby to, że ich guru-Piłsudzki nie stosował polityki historycznej, ale własną politykę dostosowaną do warunków zastanych. Czemu więc my dzisiaj mielibyśmy stosować politykę opartą na przesłankach sprzed wieków?
Dzisiaj sytuacja Polski jest o wiele bardziej skomplikowana. Minęły czasy, gdzie polityka dotyczyła stosunków z państwami ościennymi. Dzisiaj wyzwanie polityczne to nie jest konfrontacja z Niemcami czy Rosją, ale konfrontacja z całą Azją i USA. Niebawem dołączy Brazylia i inne wielkie rynki wschodzące.
Polska, samodzielnie nie ma żadnych szans w takiej konfrontacji. Oznacza to, że suwerenność rozumiana przez partidiotów bardzo tradycyjne jako „wolność Tomku w swoim domku” i z nikim się nie kumplujemy, bo każde kumplostwo oznacza zrzeczenie się części suwerenności na rzecz kumplostwa (np. trzeba wyrzec się wolności do zalewania domu kumpla), jest dla Polski szkodliwa.
Partidioci sami nie rozumieją albo udają, że nie rozumieją na potrzeby robienia wody z mózgu głupszym od nich samych, że czym innym jest oddanie części suwerenności na rzecz kumplostwa a czymś zupełnie innym na rzecz kumpla. Stąd absurdalne głosy guru o serwilizmie Polski na rzecz Niemiec.
Dwie osoby zakładające spółkę zrzekają się części swojej suwerenności, ale nie oznacza to, że którakolwiek z nich zrzeka się części suwerenności na rzecz drugiej osoby. Mało tego. Ta spółka poprzez swoją wspólną siłę rozszerza suwerenność spółki jako podmiotu silniejszego od każdej z tworzącej ją osób z osobna a tym samem rozszerza podmiotowość i suwerenność każdego ze wspólników. Ich siła i korzyści są większe niż gdyby działali osobno.
Partidioci uważają jednak, że lepiej być krasnalem knującym samodzielnie w norze jak złapać do zjedzenia garść robali w opsikanym przez siebie parowie, niż być jednym z 27 myśliwych polujących na stado jeleni w całym wspólnym lesie. Przecież każdy z tych myśliwych przekazał część swojej suwerenności pozostałym, aby móc polować razem. Lepiej zjeść suwerennie wygrzebanego z krowiego placka robala, bo można sobie później pierdzieć suwerennie nie oglądając się, czy ktoś słyszy. W towarzystwie natomiast, ktoś mógłby powiedzieć „jak my nie pierdzimy, to ty też się pohamuj” i już ludzka wolność ograniczona nie do wytrzymania.
Odchodząc od alegorii, nie chodzi w dzisiejszym świecie o to, czy którekolwiek państwo jest suwerenne, bo żadne od dawna nie jest, musząc w każdej swojej decyzji uwzględniać interesy sąsiadów i tych bliskich i tych najdalszych. Dzisiaj chodzi o to, żeby być częścią sojuszu, który ma realną siłę wobec konkurentów gospodarczych i rynków finansowych. Chodzi o to, aby razem w pewnej grupie zapewniającej nasz własny interes, być na tyle silnym, aby z pozycji co najmniej równego rozmawiać z dowolną inną grupą.
Takim sojuszem jest zbiór narodów i królestw nazywany Chinami (jakimi metodami zjednoczony, to inna sprawa). Takim sojuszem są USA. Takim sojuszem jest tzw. Rosja. Takim sojuszem powinna stać się Unia Europejska. Inaczej każde z państw Unii, również Polska, będzie dalej rozgrywane jak pionek przez Rosję, Chiny, USA i dowolne grupy finansowe dysponujące środkami większymi niż rezerwy NBP.
Dzisiaj patriotyzm w Polsce powinien objawiać się nie w tym, aby trenować szajbę „na Gomółkę” – 4 pancerni i pis – Niemiec zły, ani na tym, aby trenować szajbę „na Piłsudskiego” – komunistę goń = nienawidzimy Rosjan (kochamy za to Gruzinów – czy Stalina też? I kochamy Ukraińców – czy Kozaków też? I których Rosjan nienawidzimy, bo rżnął nas, niejako pod nazwiskiem Rosjan, tylko Gruzin, tylko przy pomocy Kozaków).
Ktoś, kto definiuje patriotyzm w chmurze romantycznych niedomówionych pojęć, jest albo słaby na umyśle, albo jest cynicznym kłamcą łowiącym słabszych od siebie dla własnych partykularnych interesów – dotacji z podatków dla partii, jest partidiotą.
Kto nazywa Sikorskiego ZdRadkiem z racji tego, że wygłosił swoją kwestię w takim miejscu i w taki sposób, że o Polsce usłyszał cały świat, komu urąga to, że w czasie, gdy największą naszą obawą była Europa 2 prędkości a Polska weszła do klubu nr 1 bez przyjmowania EUR, jest partidiotą. Brak mu daru wizji przyszłości, lub jego wizja sprowadza się do wizji swojej własnej tylko osoby (Ja jako guru dla oszołomionych 20% Polaków i moje miliony z dopłat z podatków wszystkich na moje własne cele).
13 grudnia 2012 wynajętymi za pieniądze podatników autobusami zostanie zwiezione do Warszawy tysiące „niewidzących” osób na podróbę Marszu Niepodległości. Organizatorom wydaje się, że wystarczy podpiąć się pod hasło, aby naród zgłupiał i utożsamił lamerów z nie-ich hasłem.
„Niewidzący” będą domagać się zapewne bezpieczeństwa przywilejów związkowych i machać szabelką dla teraźniejszego poczucia własnej wielkości, nie widząc, że to właśnie oznaczałoby pozbawienie Polski suwerenności, dla partykularnych i chwilowych celów lamera, który tą podróbę zorganizował.
Benjamina Franklina powiedział kiedyś, że „Naród, który oddaje swoje podstawowe wolności w zamian za chwilowe bezpieczeństwo, nie zasługuje ani na jedno, ani na drugie”.
Polska partidioitów walcząca dzisiaj o chwilę ułudy niepodległości obecnej tylko w hasłach mówców i wzniosłych deklaracjach na wiecach z pochodniami, nie zasługiwałaby ani na prawdziwą wolność ani na prawdziwą niepodległość.
Partidiota może grzmieć dzisiaj „Bóg, Honor, Ojczyzna”, ale ewentualna realizacja jego racji oznacza ostatecznie dla Polski „Bóg, Honor, Chińszczyzna”.
Short URL: http://www.panoramainternetu.pl/?p=26768